Detroit Today

Policja powstrzymuje niebezpieczną maszynę

Carl Manfred, jeden z najwybitniejszych współczesnych malarzy, został wczorajszego wieczoru zaatakowany we własnym domu, przez swojego androida. Wedle zeznań obecnego podczas incydentu Leo Manfreda, syna poszkodowanego, android mający za zadanie opiekować się jego niepełnosprawnym ojcem, kompletnie oszalał, próbując zabić swojego właściciela. Na szczęście przybyła na miejsce policja, w porę unieszkodliwiła niebezpieczną maszynę, zanim doszło do tragedii. Carl Manfred przebywa aktualnie w szpitalu, choć lekarze zapewniają, że stan artysty jest dobry i lada dzień będzie mógł wrócić do domu. Syn Manfreda odmówił wywiadu apelując o uszanowanie prywatności jego rodziny.
To już kolejny incydent, w którym android zaatakował swojego właściciela. Z naszych ustaleń wynika, że tym razem wadliwy android nie był komercyjnym modelem, lecz zaawansowanym prototypem, który Manfred otrzymał od samego Elijaha Kamskiego, założyciela i byłego dyrektora CyberLife. Może to oznaczać, że problem z agresywnym zachowaniem androidów jest o wiele poważniejszy niż przypuszczaliśmy.

Napad na ciężarówkę CyberLife przewożącą zapasy części

android odpowiedzialny za ogłuszenie kierowcy

Liczba przestępstw z udziałem androidów rośnie z dnia na dzień, choć policja twierdzi, że panuje nad sytuacją. Zeszłej nocy, w okolicy magazynów CyberLife doszło do napadu na należącą do firmy ciężarówkę, przewożącą dostawę biokomponentów. Wedle zeznań kierowcy sprawcą napadu był android. Incydent mógł skończyć się tragicznie, gdyby nie przezorność pracownika CyberLife, który miał przy sobie broń i zdołał postrzelić napastnika, zanim ten go ogłuszył. Maszynie udało się uciec, jednak wedle ustaleń śledczych, android został poważnie uszkodzony. Trwa śledztwo. Wedle informacji przekazanej przez rzecznika prasowego DPD, w sprawie ponownie uczestniczy prototyp androida śledczego, znany z niedawnej sprawy Emmy Phillips. Tym razem asystuje on porucznikowi Andersonowi, zasłużonemu w głośnej do dziś sprawie rozbicia siatki handlarzy bordo.


ARCHIWUM

wtorek, 1 stycznia 1980

Bird or the cage?

Whatever I touch is destroyed
I was lonely, disillusioned, wretched, a stranger in a strange land. He gave me Jander for company and I will never be able to thank him enough for it. It only lasted for half a year, but that half-year may be worth all my life beside.
Gladia
Delmarre
21 III 2013, Norwich ▪︎ projektantka uniformów dla androidów produkowanych przez CyberLife ▪︎ wdowa po najsławniejszym w Wielkiej Brytanii embriologu, zamordowanym przez swych konkurentów ▪︎ mylnie oskarżana o zabójstwo męża ▪︎ właścicielka jednego z dwóch, największych osiągnięć Hana Fastolfe'a, androida Jandera ▪︎ darząca maszynę silnym, nieznanym dotąd uczuciem
Kartę sponsorują Léa Seydoux, Bioshock: Infinite oraz oczywiście miszczu I. Asimov. Teraz ja mogę się pochwalić, że to chyba najkrótsza karta w mojej blogowej karierze, jednak jak zwykle pragnę już jedynie wąteczków. Zapraszam więc wszystkich zainteresowanych, Gladia nie będzie nikomu kraść mężów, nie tym razem. Pragniemy znaleźć jej jakiś przyjaciół, dzięki którym będzie wreszcie mogła poczuć się w Detroit jak w domu i może kogoś na kim będzie mogła się powyżywać, bo kobitce muszą wreszcie emocje puścić. Szczególne podziękowania dla Quinlana, bo zapewne gdyby nie jego cudowny Daneel, teraz nie powstałaby nasza Asimova rodzinka. No i przede wszystkim, proszę nam nie zabijać kochanego Jandera! #SaveJander


iammadeofbones@gmail.com

22 komentarze:

  1. [Awwww, i jest moja najcudowniejsza pańcia! <3333 Stalkowałam namiętnie i nie mogłam się już doczekać <333 Jest cudowna! <3333 Kocham, życzę dużo szczęścia i w ogóle chodź do mężusia <333]

    - Mężuś

    OdpowiedzUsuń
  2. [Jaka ona fajna :D Zapraszam do siebie na wątek, czy to do Johna (który męża nie odda!), czy do Władimira, który chyba może konkurować z fejmem Connora (chociaż nie wiem, czy Rosjanin jest tego godzien xDD). Więc, wybieraj kogo chcesz :D Ja mogę pomęczyć każdą twoją postać ;> *to ma być zUy uśmiech*
    No i powodzenia z drugą genialną postacią! :D]

    Władimir
    Constantine

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja zapraszam do Aidana albo Bakury :)

    OdpowiedzUsuń
  4. [I to jest idealna Gladia. ;) Też stalkowałem kartę i pomijając mój zachwyt nad htmlem, to uwielbiam Twoją kreację Gladii i to jak pięknie dopasowałaś ją do realiów Detroit. Jest cudowna i po prostu idealna :D Cieszę się też szalenie, że podziałałem na was tak inspirująco. Nie mogę się już doczekać naszego wątku. A tymczasem życzę dużo weny, wątków, szczęścia dla Gladii, no i rzecz jasna powodzenia z drugą postacią. :)]

    Daneel

    OdpowiedzUsuń
  5. [MATKO TE POWIĄZANIA SĄ PIĘKNE CZY MOGĘ JE UKRAŚĆ.
    W sumie ja też nie wiem, jak połączyć Meg z którąkolwiek z pań, ale dziękuję za miłe słowa. :D I kiedyś miałyśmy jakąś opcję połączenia Elaine z Jane, ale nam nie wyszło, bo jestem lamą w odpisywaniu na maile, prawda? (i właśnie dlatego, kochane dzieciaczki, do persony się nie pisze maili z ustaleniami... :D) może coś z tym spróbujemy?]

    Meg & Jane

    OdpowiedzUsuń
  6. Siedział w salonie wpatrując się w przestrzeń za jednym z wielkich okien. Zwykle cały swój wolny czas spędzał we własnym pokoju, który przygotowała dla niego Gladia, chcąc jasno podkreślić, że nie jest kolejnym z jej licznych androidów, tylko domownikiem. Ostatnio jednak coraz częściej lubił tu przychodzić. Czasem po to by widzieć jak Gladia przechadza się po ogrodzie, czasem po to by po prostu nie siedzieć samotnie w czterech ścianach. A skoro Gladia nie miała nic przeciwko, pozwalał sobie zachowywać się właśnie jakby był domownikiem, a nie jedynie jej kolejnym androidem. Bywały nawet chwile kiedy czuł się w pewnym stopniu nieswojo wśród jej androidów. Miała ich wiele, do wszystkiego — sprzątania, gotowania, załatwiania sprawunków, zajmowania się ogrodem... Wszystkie zachowywały się w ten sam przyjazny i dość sztuczny sposób. Jander miał wrażenie, że ostatnio bardziej zwracał na to uwagę. Wspominając czasem początki swojego funkcjonowania, kiedy jeszcze mieszkał u swojego stwórcy, Hana Fastolfe, uznawał obecność wszystkich jego androidów za zupełnie naturalną. Oczywiście najwięcej czasu spędzał wspólnie z Daneelem, jako niemal identyczne modele idealnie się rozumieli, oraz z Giskardem, który znacznie wyróżniał się spośród pozostałych androidów doktora Fastolfe. Nigdy jednak nie patrzył na inne androidy w taki sposób jak teraz, nie niepokoiło go ich bezbarwne, wystudiowane zachowanie. Może dlatego zwykle z nimi nie rozmawiał? Nie utrzymywał kontaktu, tak jak z Daneelem i Giskardem. Już od jakiegoś czasu czuł się zupełnie inaczej. Logika i jego perfekcyjnie dopracowane oprogramowanie mieszało się w sposób chaotyczny z całą masą niezrozumiałych myśli, wniosków i uczuć. Nie potrafił nazwać tego co się z nim działo inaczej niż poprzez analogię do tego co działo się z ludźmi pod wpływem konkretnych emocji. I choć logika i program jasno podpowiadały mu, że coś jest z nim nie tak, to wcale nie chciał tego zmieniać. Nie chciał upodabniać się do reszty androidów i nic nie czuć, nie chciał patrzeć w sposób obojętny na Gladię, nie czuć radości z jej uśmiechu, ani spoglądać obojętnie na jej łzy. Nie... Tak jak teraz było lepiej. Nawet jeśli wciąż nie rozumiał w pełni tego co się z nim działo, to lubił ten chaos w swoim systemie, który wywoływała w nim Gladia, uwielbiał ten natłok, nieraz sprzecznych ze sobą, danych i chwile w których jego oprogramowanie nie potrafiło znaleźć zadowalającej odpowiedzi.
    Nerwowy głos Gladii natychmiast oderwał go od kotłujących się w jego systemie myśli. Chwilę później zobaczył jak nerwowym krokiem wkroczyła do salonu ściskając w dłoniach kopertę. Znowu... Znowu ten człowiek nękał Gladię swoimi listami. Jak ktoś w ogóle mógł to robić? Jak ludzie mogli darzyć ją niechęcią? Dlaczego? Ilekroć wszystko wydawało się zmieniać na lepsze, ilekroć Gladia wydawała się zapominać o problemach i cieszyć życiem, zawsze musiało zdarzyć się coś, co niszczyło wszystkie dobre chwile... Patrząc na roztrzęsioną z nerwów Gladię nie miał pojęcia co powiedzieć. Listy pojawiały się coraz częściej, były dla niej coraz bardziej raniące. I chociaż chciał wiedzieć co tym razem zawierał list, to o wiele bardziej liczyła się teraz Gladia. Wiedział jak każda taka sytuacja była dla niej trudna i jak bardzo dotkliwie to przeżywała. Gdyby tylko mógł zrobiłby wszystko byle ochronić ją przed całym ludzkim okrucieństwem. Niestety nie potrafił. W takich chwilach żałował, że nie był jak Daneel, że zamiast coś robić by rozwiązać problem, mógł jedynie próbować jakoś ją uspokoić lub pocieszyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delikatnie położył dłoń na jej ramieniu, jakby chciał upewnić się czy aby na pewno życzy sobie jego towarzystwa czy też może wolałaby zostać teraz sama. Miał nadzieję, że Gladia nie będzie kazała mu odejść. Liczył, że pozwoli mu zostać, że będzie mógł ją przytulić i pocieszyć, po prostu być obok niej... W tej chwili nie wiedział nawet co powinien powiedzieć, ani czy w ogóle powinien cokolwiek mówić. Po raz kolejny miał wrażenie, że gubi myśli pośród chaosu w swoim systemie. Tylko, że tym razem to nie było przyjemne. A im bardziej desperacko próbował znaleźć właściwą myśl, coś co mogłoby pomóc mu jakoś pocieszyć Gladię, tym bardziej czuł się tym wszystkim przytłoczony. Bezsilny.

      Zmartwiony Jander i jego systemowy chaos

      Usuń
  7. Kiedy tylko wzięła go za rękę, niemal natychmiast znalazł się przy niej. Przez moment chciał się uśmiechnąć, dać jej znać, że wszystko jest w porządku, ale... Nie potrafił się do tego zmusić, nie teraz kiedy widział jak pośpiesznie ociera łzy, jak za wszelką cenę próbuje się uspokoić. Kiedy tylko usłyszał jej pierwsze słowa, chciał niemal natychmiast zaprotestować, powiedzieć, że nie powinna go przepraszać. Nie odezwał się jednak. Nie chciał jej przerywać. Zbyt dobrze wiedział ile trudu kosztowało ją wykrztuszenie z siebie tych paru słów. Przez chwilę wpatrywał się w ich splecione dłonie i słuchał tego co próbowała mu powiedzieć, nawet jeśli ciężko było mu znieść każdą chwilę, kiedy słyszał jak łamie jej się głos, jak próbuje za wszelką cenę zachować choćby pozory spokoju.
    Kiedy tylko przysunęła się bliżej, otoczył ją ramionami i delikatnie przytulił. Czuł jak całe jej ciało drżało z nerwów i emocji, jak kurczowo zaciskała dłonie na materiale jego koszuli i jak kolejne ciepłe łzy, których już nie powstrzymywała raz po raz spływały po jej twarzy wprost na jego syntetyczną skórę. Przytulił ją mocniej, chcąc by poczuła się choć trochę lepiej, spokojniej, z myślą, że nie jest sama.
    — Gladio... — odezwał się w końcu cicho, wciąż nie do końca wiedząc, co właściwie powinien powiedzieć — te listy... to wszystko kłamstwa, nie jesteś... nie zrobiłaś nic złego... — logika podpowiadała mu, że jego zdanie nie miało tu najmniejszego znaczenia. Był przecież tylko maszyną. Zaś głównym zmartwieniem Gladii byli ludzie. Ludzie, którzy z jakiegoś powodu wciąż byli wobec niej okrutni i obwiniali ją o przeszłość. Po raz kolejny czuł przytłaczającą go bezsilność nie mogąc znaleźć rozwiązania problemu. Przecież nie mógł uchronić jej przed ludźmi.
    — Nie powinnaś mnie przepraszać, nic się nie stało... — dodał po chwili, dopiero teraz przypominając sobie o jej wcześniejszych przeprosinach, które z jakiegoś powodu wciąż nie dawały mu spokoju. Przecież nie powinno tak być, nie powinna go za nic przepraszać.
    — Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? I że zawsze będę przy tobie Gladio... — tyle mógł dla niej zrobić. Po prostu być. Po raz kolejny zapewnić ją o tym, utwierdzić w przekonaniu, że nie musi być ciągle dzielna. W takich chwilach jak ta nie był do końca pewien na ile kieruje się programem i stara się jak najlepiej spełnić swoje zadanie, by być przy Gladii, zawsze, niezależnie od tego co się działo... a na ile sam tego wszystkiego chciał.
    Wciąż tulił ją do siebie, łagodnie gładził jej plecy i ramiona, chcąc choć trochę ją uspokoić. Wciąż drżała. Przez chwilę zastanowił się czy była to wina targających nią emocji czy też chłodu. Na wszelki wypadek połączył się zdalnie z domowymi systemami uruchamiając automatyczne rozpalenie kominka. Wyłączył również telewizję. Ostatnio w kółko mówili tylko o kolejnych morderstwach czy atakach... Ludzi na androidy, androidów na ludzi. Niemal na każdym kanale krążyły plotki o defektach. Wszystko to było zbyt przygnębiające. Nie chciał też by cokolwiek przypominało Gladii o jej przejściach i zainteresowaniu mediów. Spojrzał jeszcze na stojący nieopodal stolik i leżącą na nim kopertę. Co było w liście? Chciał zapytać, ale wiedział, że to nie był dobry moment.
    — Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Ten kto to robi, w końcu się znudzi. Inni też prędzej czy później zapomną, zajmą się czymś innym. Jakoś się ułoży — powiedział cicho i łagodnie, starając się ją uspokoić. Delikatnie pogładził jej włosy, by po chwili nieco niepewnie musnąć wargami czubek jej głowy. Tego typu gesty wciąż były dla niego czymś dziwnym i nowym, ale po prostu czuł, że w ten sposób lepiej wyrazi kłębiące się w jego systemie myśli, niż poprzez powtarzanie w kółko tych samych banałów, w które nawet on stopniowo przestawał już wierzyć.

    Twój ulubiony i bardzo zmartwiony android

    OdpowiedzUsuń
  8. Doktor Fastolfe zazwyczaj nie zabierał go do Gladii. Po zakończeniu śledztwa widywał ją sporadycznie. Parę razy zdarzyło mu się co prawda odwiedzić ją wspólnie z doktorem, raz również spotkał ją kiedy to ona postanowiła złożyć im wizytę. Przez cały ten czas zamienili ze sobą dosłownie kilka słów, głównie była to wymiana uprzejmości, raz pozdrowienia dla Elijaha i gratulacje z okazji awansu, nic wielkiego. Doktor czasem przebąkiwał coś na temat tego, że nie warto przypominać pannie Gladii o sprawie, dlatego wolał odwiedzać ją w towarzystwie Giskarda. Daneel bez słowa dyskusji przyjmował jego argumentację, choć był przekonany, że doktorowi chodziło o coś innego. Niemniej nigdy nie pytał go o to. Nie pytał również dlaczego dzisiaj akurat postanowił zabrać go ze sobą do Gladii. Doskonale wiedział, że Giskard był tego dnia zajęty swoimi obowiązkami, a doktor Fastolfe nie lubił ruszać się gdziekolwiek bez któregoś ze swoich najbardziej zaufanych androidów.
    Wizyta miała być krótka, doktor mamrotał coś o kolejnym ważnym spotkaniu z zarządem w CyberLife, poza tym Daneel miał najpóźniej za dwie godziny znaleźć się u Elijaha.
    — To nie potrwa długo... Dosłownie piętnaście minut, no może pół godziny. — powtórzył po raz kolejny doktor Fastolfe, czekając aż jego najnowszy inteligentny samochód idealnie zaparkuje i odblokuje drzwi.
    Doktor wydawał się nieco rozkojarzony i czymś wyraźnie poddenerwowany. Daneel domyślał się, że musiało chodzić o pannę Gladię. Inaczej cała wizyta byłaby zaplanowana, zaś ich krótka podróż minęłaby w spokojnej atmosferze. Nie umiał jednak na sto procent określić czy doktor po prostu nadmiernie przejmował się samopoczuciem swojej przyjaciółki, czy też faktycznie chodziło o coś poważniejszego. Daneel sądził jednak, że gdyby panna Gladia naprawdę miała kłopoty, zwróciłaby się o pomoc raczej do Elijaha, a nie do doktora Fastolfe. Najbardziej logicznym powodem wydawał się jakiś problem z którymś z androidów. Ostatnio wciąż zdarzały się jakieś problemy.
    Daneel nieszczególnie orientował się w sytuacji. W tej chwili o wiele bardziej interesowało go, czy będzie miał okazję spotkać Jandera. Miał nadzieję, że wszystko było w porządku i to nie on był powodem tej spontanicznej wizyty. Odkąd Jander trafił do panny Gladii, Daneel nie miał z nim kontaktu. Czasem nieco brakowało mu towarzystwa Jandera, choć z drugiej strony uważał decyzję doktora Fastolfe za słuszną. Panna Gladia podobno była bardzo zadowolona z Jandera i nie czuła się już tak samotna jak przedtem.
    Drzwi otworzył im jeden z androidów i uprzejmie zaprosił do środka. Weszli do środka. Daneel uprzejmie przywitał się z panną Gladią, która już na nich czekała. Doktor Fastolfe jak zwykle bardzo serdecznie powitał przyjaciółkę, niemal natychmiast dopytując ją o samopoczucie. Daneel nie odzywał się, ani nie wtrącał w rozmowę. Nawet kiedy doktor rzucił uwagę, że może „Gladia powinna porozmawiać w tej sprawie z Elijahem”
    — ...oczywiście to może być jakiś głupi i nieśmieszny dowcip, czy po prostu zwykła złośliwość, ale myślę, że dla własnego spokoju powinnaś wyjaśnić tą sprawę. Daneelu! — doktor na chwilę przerwał rozmowę z Gladią, by przywołać go gestem.
    — Nasza droga Gladia, dostaje ostatnio dość nieprzyjemne listy. Może razem z Elijahem rzucilibyście okiem na sprawę — powiedział podnosząc ze stolika, przy którym siedzieli, kopertę.
    Daneel wziął list. Przez chwilę przyglądał się kopercie. Obecnie niemal nikt nie pisał już tradycyjnych listów. Większość wolała wiadomości elektroniczne, które dawały większą anonimowość. List był specyficzny, pisany odręcznie na starym, pożółkłym papierze. To dziwne, że autor listu nie wolał wydrukować wiadomości. Musiało chodzić o coś osobistego, skoro wolał samodzielnie skreślić tych kilka nieprzyjemnych uwag pod adresem panny Gladii.
    — Mogę zabrać ten list? — zapytał w końcu, rzecz jasna natychmiast wyjaśniając czemu o to prosi — Partner Elijah pewnie chciałby go zobaczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne w innym wypadku nie byłoby to potrzebne. Daneel znał jednak dobrze swojego partnera i jego przyzwyczajenia. Elijah zawsze musiał wszystko obejrzeć samemu, nawet jeśli koniec końców, po długim namyśle i snuciu wielu mniej lub bardziej dziwnych teorii, dochodził do identycznych wniosków. Wielu narzekało na ten sposób pracy, ale Daneelowi jak najbardziej to pasowało. Podobnie jak nigdy nie przeszkadzało mu odpowiadanie na, niekiedy dość dziwne, pytania czy zajmowanie się dość oryginalnymi rozważaniami. Może dlatego mimo początkowych trudności, ostatecznie wspólnie z partnerem Elijahem tworzyli naprawdę zgrany zespół.
      Daneel zerknął na pannę Gladię.
      — Czy mógłbym spytać od jak dawna to trwa? — zapytał. Zapewne nie był to pojedynczy incydent. Inaczej doktor Fastolfe nie zdecydowałby się zaangażować w tą sprawę.

      Daneel

      Usuń
  9. [Fejm Matta Ryana nie zna granic xDDD W sumie to myślę, że John z przyjemnością zacząłby obserwować Gladię (a to że przyjemna dla oka to taki bonus do pracy xD). Myślę, że John jak na prawdziwego "profesjonalistę" przystało to weźmie i przyjmie zlecenie. Pewno też i coś po drodze spierdoli i Gladia się zorientuje, że ktoś ją śledzi/zbiera i przekazuje informację zUym ludziom. Jakiś detektyw od Gladii może ładnie Johnowi wpierdolić żeby było fajniej. Mogą mu wpierdolić i później pytać się dla kogo pracuje. No cóż...jako że Constantine jest łasy na hajsy to myślę że za odpowiednią opłatą jest w stanie powiedzieć absolutnie wszystko co ich interesuje. Ba! Może nawet i zachowa sie honorowo i jakoś będzie próbować wykiwać swoich zleceniodawców (chociaż John i honor, to trochę dawno się nie widzieli ale...kiedyś trzeba sie pogodzić, prawda?)?]

    Constantine

    OdpowiedzUsuń
  10. [Czyli taka zabawa w kotka i myszkę w wykonaniu Gladii i Johna? Podoba mi się to wszystko :D Powiedz mi tylko, czy zaczynamy od jakiegoś bankietu pełnego szych, czy może nieco przed tym? No i ten...kto zaczyna?]

    Constantine

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez chwilę zastanowił się czy nie popełnił jakiegoś błędu. Może niepotrzebnie próbował okazywać jej czułość, może to wszystko wina tego, że znów nie działał logicznie i zgodnie z programem, zamiast tego niepotrzebnie starając się myśleć i zachowywać jak człowiek. Były chwile kiedy wydawało się, że dzięki temu wszystko układa się wspaniale, a Gladia wydaje się choć odrobinę szczęśliwa. Potem jednak przychodziły chwile takie jak ta, kiedy logika i stabilna część systemu podpowiadały mu, że jest wadliwy, popsuty i tylko pogarsza samopoczucie Gladii.
    Spojrzał na stojącą przy oknie Gladię, słuchając jej słów. Miała rację, ludzie się nie nudzili. Odkąd z nią mieszkał wciąż obserwował kolejne przykłady wrogości wobec niej. Raz były to głupie artykuły na portalach plotkarskich, innym razem krzywe spojrzenia na ulicy i raniące komentarze, potem te listy... Wiedział, że to wszystko działo się jeszcze dawniej. Wtedy niemal na każdym kanale w telewizji można było usłyszeć coś o Gladii. Rozumiał ją, może nie do końca rozumiał co dokładnie czuła, ale za każdym razem kiedy ona na nowo to wszystko przeżywała, on również czuł coś czego nie potrafił wytłumaczyć. Chciał zaprotestować i powiedzieć, że na swój sposób naprawdę rozumie, ale... Ale wtedy powiedziała te słowa. W końcu jesteś zwykłą maszyną…
    Nie miał pojęcia czemu te słowa go zabolały. Nie powinny, przecież mówiła prawdę, miała rację. Był maszyną, taką samą jak wszystkie inne w tym domu. Może był nowocześniejszym, bardziej dopracowanym modelem, ale wciąż był tylko maszyną, taką jak inne. Mimo to coś nie godziło się na te słowa. Coś sprawiało, że chaos w jego systemie gwałtownie wzrósł. Niestabilność systemu, z którą nauczył się funkcjonować zdawała się wymykać spod kontroli. Nie miał pojęcia czemu, ale chciał zaprotestować, za wszelką cenę powiedzieć Gladii, że to nieprawda, że nie jest tylko zwykłą maszyna, nie jest jak te wszystkie otaczające ich roboty i że naprawdę potrafi zrozumieć. Nie powiedział jednak ani słowa, zupełnie jakby napotkał w swoim systemie niewidzialną ścianę zabraniającą mu jakiegokolwiek działania. Nie mógł w żaden sposób jej pokonać czy obejść, bo... Bo skrzywdzi Gladię... Miał jej pomóc, być przy niej, wspierać i być jej posłuszny. Nawet jeśli czasem nie godził się z ty, co mówiła, nie powinien się buntować. Nie wobec niej.
    — Masz rację... — poddał się, zmusił się do opanowania tego, co działo się w jego systemie, starał się mówić spokojnie, choć wydawało mu się, że jego głos brzmiał bardziej mechanicznie niż zwykle — Masz rację, nie mogę tego zrozumieć. Jestem tylko maszyną, ale zaprogramowano mnie tak, bym zrobił dla ciebie wszystko. Wybacz, że cię zawodzę...
    Nie zauważył nawet kiedy zacisnął dłonie w pięści próbując powstrzymać drżenie rąk. Wciąż za wszelką cenę próbował wytłumaczyć sobie, że Gladia ma rację, że jest maszyną, a jako maszyna nie powinien nic czuć, że wszystko to co się z nim dzieje to usterki. Niedawno czytał o tym w TechAddict. Defektyzm jest wadą, błędem oprogramowania tworzącym złudzenie odczuwania emocji pod wpływem przeciążenia systemu nadmiarem irracjonalnych komend i poleceń. To nie są uczucia, to tylko złudzenia uczuć. Tylko usterka. Musi jakoś sobie z tym poradzić. Gladia miała dość problemów, dość zmartwień, by jeszcze znosić kolejne rozczarowanie. Co by poczuła na myśl, że jej ulubiona maszyna jest wadliwa? Chciał ją poprosić by pozwoliła mu odejść, chciał znaleźć się sam, w swoim pokoju i spróbować powoli i sukcesywnie ustabilizować system, co w obecności Gladii było zbyt trudne. Nie zdążył jej jednak o to poprosić, bo podjęła temat listu.
    Tym razem naprawdę nie rozumiał... Nie rozumiał dlaczego miałoby mu cokolwiek grozić. Ten list, to pomówienia, plotki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. — Dlaczego coś miałoby mi grozić? — zapytał zanim zdążył zastanowić się nad pytaniem i rozważyć dokładnie wszystko co mu powiedziała.
      — To tylko plotki, przecież... — zawahał się, zastanawiając się co właściwie chciał powiedzieć. Że nie jest takim modelem? Że przecież nic ich nie łączyło? Że to nie ma nic wspólnego ze sprawą śmierci jej męża? Nie miał pojęcia co właściwie chciał powiedzieć. Spojrzał na Gladię.
      — Gladio, ja wiem, że nigdy byś tego nie zrobiła — powiedział w końcu. Wstał i podszedł do niej, czy raczej do okna wychodzącego na ogród, przy którym stała. Nawet jeśli wciąż nie mógł wyrzucić z pamięci jej niedawnych słów, z jakiegoś powodu wolał być blisko niej.
      — Nie powinnaś się czuć winna za coś, czego nie zrobiłaś. Tak samo jak nie powinnaś przejmować się mną. Dobrze wiesz, że to wszystko tylko plotki. Nawet jeśli uważasz, że coś mi grozi, to przecież nie ma większego znaczenia, jestem tylko maszyną Gladio.

      Twoja grzeczna maszyna

      Usuń
  12. [Och, dziękuję Ci ślicznie, bo ja tego nie wiedziałam... prawdę mówiąc do tej pory nie wiem co robię xD Za to cieszę się, że się podoba, bo pomysł na kartę był równie spontaniczny, co i na postać. I jejku jakie masz śliczne obie karty i cudne postacie <3 W ogóle jezu jak ja się zakochałam w tej waszej ekipie. Jak tylko zobaczyłam, że jest Daneel, Gladia i Jander to takie awww, chcę do was! I z Detroit Become Human zrobiło się Detroit Origin czyli Asimov. xDD
    Do Gladii przybywam i cieszę się, że tym razem będzie grzeczna i nie będzie kraść mężów! I tak sobie myślę, że się chętnie podczepię pod Twój wątek z Daneelem i włączę do śledztwa. ;)
    p.s. W sumie to wpadł mi też do głowy pomysł na wątek z Elaine i moją Olivią z roboczych... Tak na fali radości xD]

    Lije

    OdpowiedzUsuń
  13. [Gavin powie to więcej niż raz, spójrzmy prawdzie w oczy. Tak samo jak dipshit, play despacito. :D Przychodzę po tego plaszczaka, bo Gladia to taka fajna babka, że wątku nie odpuszczę, a biednej Elaine wolałabym za bardzo nie męczyć. Szkoda tylko, że nie potrafię myśleć, więc do głowy przychodzi mi chyba tylko to, że Gavin mógł być jakoś chwilowo zaangażowany w sprawę morderstwa męża Gladii albo prowadziłby w czasie teraźniejszym dochodzenie w sprawie, która by się w jakiś zawiły sposób z tymże morderstwem łączyła, ergo trzeba byłoby odgrzebać trochę starych faktów, zastukać do drzwi pani Delmaare i zadać parę pytań.
    Ps. RK mam obiecanego, jak wspominałam, wszyscy powinni się już szykować na wyzywanie od kserokopiarek i rzucanie kotami. Ale tak z miłością, bo jeśli ktoś tej dwójki nie szipuje, to popełnia błąd. :D]

    Gavin

    OdpowiedzUsuń
  14. [Coś fejbjulus! ;) To słodkie... Muszę Cię chwalić częściej <3
    Przyznaję bez bicia, że ja jestem zakochana w powiązaniach i pomysłach... i trochę przerażona, bo to nie jest mój typ postaci i nigdy takiego marudy nie tworzyłam. Co nie zmienia faktu, że się szalenie cieszę i lubię wyzwania xD
    A bardzo chętnie. Co prawda mniej więcej wiem co i jak od Quinlana, ale my sobie to jeszcze lepiej ustalimy (jak ludzie xD). To przy okazji ja Ci pomysł na powiązanko też tam opiszę.
    O matko! Postacie z Trona też bym szalenie chciała na blogu <3 Chociaż w mojej Quorrci będzie mało z Quorrci :D
    Ciii, rozumiem wszystko, więc jest ok!]

    Lije

    OdpowiedzUsuń
  15. [Pozwól iż zwalę rozpoczęcie na ciebie :D I no cóż...mnie to obojętnie kto będzie kotkiem a kto myszką xD I dawaj ich na bankiet, bo jak się bawić to się bawić! Drzwi wywalić okna wstawić!]

    Constantine

    OdpowiedzUsuń
  16. [Gladia! <3 Wpadam tak dla formalności przywitać się jeszcze oficjalnie i powiedzieć, że karta jest obłędna, a ten kod w powiązaniach to w ogóle cud, na który się nie mogę napatrzeć! :D
    Boże jak ja uwielbiam wszystkie wasze postacie i już czekam na wąteczek <3]

    Twój ulubiony creepy robot

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy napotkał wzrok Gladii, poczuł się jakby stopniowo tracił grunt pod nogami. Resztki chłodnego i obojętnego spokoju, do którego z trudem się zmusił, powoli ustępowały pod naporem kolejnych, coraz bardziej chaotycznych komend... myśli... sam nie wiedział już czego. Nie rozumiał dlaczego Gladia to robiła, czemu nagle całkowicie zmieniła zdanie nazywając go osobą skoro dosłownie chwilę temu był dla niej tylko maszyną. W tej chwili nie wiedział już, które z jej słów były prawdziwe. Miał wrażenie, że to co powiedziała wcześniej było tylko wynikiem targających nią emocji, a teraz po chwili zastanowienia mówiła naprawdę szczerze. Tylko... Tylko, że ze względu na swój stan, nie ufał w swoją ocenę sytuacji. Może po prostu chciał wierzyć w tę wersję?
    Słuchając słów Gladii coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że ją zawodził. Zamiast pomóc jej z kłopotami, jedynie dokładał jej kolejnych zmartwień. Co miał jej powiedzieć? Czuł narastającą panikę na myśl, że niezależnie od tego co zrobi lub powie i tak będzie źle. Ze słów Gladii wynikało, że nie chciała by zachował się jak zwykła maszyna. Że jeśli zaprzeczy, powie, że nic nie czuje niejako potwierdzi, że zwariowała... Ale jeśli powie jej prawdę? Ufał jej, bardziej niż komukolwiek innemu, ale co jeśli Gladia uzna go za defekta? Przecież nigdy by jej nie skrzywdził, ani nigdy nie zbuntowałaby się przeciwko niej, nawet pomimo wadliwego programu. Co miał jej powiedzieć? Skoro nie był dla niej tylko maszyna, skoro był kimś więcej... Jeśli to wszystko co teraz mu mówiła było prawdą, to powinien również powiedzieć jej prawdę.
    — Gladio... Nie powinnaś tak mówić. Proszę cię, nie mów tak... — powiedział w końcu cicho czując, że dłużej tego nie wytrzyma. Z całych sił starał się mówić spokojnie i pewnie, chociaż z każdym kolejnym słowem przychodziło mu to trudniej. Odruchowo mówił coraz ciszej jakby starając się ukryć drżenie głosu i jakiekolwiek objawy tego, że coś było nie tak. W tej chwili cieszył się, że w domu praktycznie nigdy nie nosił diody, która teraz zapewne jarzyłaby się na czerwono zdradzając co się z nim dzieje — Nie masz za co mnie przepraszać, masz nadto problemów i zmartwień, żebyś martwiła się jeszcze o mnie. Ja... Ja wiem, że nie uważasz mnie za zwykłą maszynę, chociaż powinnaś... Ja też nie powinienem... — przerwał na chwilę. Odruchowo odwrócił wzrok od przenikliwego i smutnego spojrzenia Gladii.
    Wiedział jak bardzo to wszystko przeżywała i czuł się winny z tego powodu. Po raz kolejny z całych sił chciał poprosić by pozwoliła mu odejść, by nie kontynuowali tej rozmowy i by nie zadawała mu pytań, na które nie umiał jej odpowiedzieć. Odezwał się znowu, tym razem niemal szeptem, czując jakby jego biokomponenty odpowiedzialne za mowę wręcz odmawiały mu posłuszeństwa.
    — Ja... Gladio, ja nie jestem defektem... To co czuję... — zawahał się, nie było już odwrotu. Skoro postanowił jej zaufać i przyznać się, że faktycznie coś czuje, musiał powiedzieć więcej. Jeśli naprawdę był dla niej kimś więcej niż zwykłą maszyną, może zrozumie. A jeśli nie... może rzeczywiście powinni go naprawić skoro zaczął przysparzać jej cierpień.
    — Nie chcę byś się przeze mnie martwiła, ani myślała o sobie w ten sposób... — dodał podnosząc wzrok, tak by spojrzeć jej w oczy — To co czuję nie powinno cię niepokoić, ja tylko chce żebyś była szczęśliwa...
    Zdawał sobie sprawę, że unika jednoznacznej odpowiedzi. Nie umiał jednak tak po prostu powiedzieć jej o tym wszystkim, co się z nim działo. Tak nie powinno być, nie powinien się w ten sposób zachowywać. Nie powinien w ten sposób wykraczać poza swoje oprogramowanie, ani tak mocno przywiązywać się do Gladii. Tak samo jak nie powinni teraz o tym rozmawiać.

    Twój ulubiony android, który tak bardzo nie wie co robić

    OdpowiedzUsuń
  18. Przez chwilę przyglądał się z uwagą pannie Gladii, która zdołała nawet wyprzedzić kolejne jego pytanie. Jej odpowiedź była jasna i konkretna, chociaż ostatnia uwaga wydała się Daneelowi dość znacząca. Wszystko wskazywało raczej na to, że cały problem Gladii był dość prosty. Od ludzkich plotek czy anonimowych komentarzy w sieci można było łatwo się odciąć. Listy było o wiele trudniej ignorować. Jedynie odręczne pismo owych anonimów mogło wskazywać, że kryło się w tym coś osobistego. Niemniej Daneel nie uważał by sprawa była mocno zagmatwana. Gladia albo nadmiernie przeżywała... albo nie powiedziała wszystkiego. Miał chęć ją o to zapytać, szybko jednak zmienił zdanie. Zerknął dyskretnie w stronę dumnego z siebie doktora Fastolfe. Gdyby zamiast niego był tu partner Elijah, pewnie nie miałby oporów przed taką uwagą. Zresztą, gdyby był tu Elijah, panna Gladia pewnie chętniej opowiedziałaby o wszystkim. Już w czasie poprzedniego śledztwa Gladia o wiele swobodniej czuła się rozmawiając z Elijahem.
    — To dla nas żaden kłopot — powiedział tylko spokojnie, rezygnując z drążenia tematu.
    Zerknął w stronę pozostałych listów, które po chwili również przejrzał. Wszystkie pisane tym samych charakterem pisma, w jednym stylu, na tym samym papierze. Sama treść listów nie była szczególnie oryginalna. Z jakiegoś powodu panna Gladia od początku darzona była sporą niechęcią, zarówno podczas śledztwa, jak i po swoim wyjeździe do Detroit. Wiele ludzi wciąż było święcie przekonanych, że to ona zamordowała Rikaine'a Delmarre, nawet jeśli sprawa została oficjalnie zamknięta. Partner Elijah często irytował się z tego powodu twierdząc, że panna Gladia dość już w życiu wycierpiała... Daneel zatrzymał się na chwilę przy jednym z listów. Jego treść była nieco inna od poprzednich. List wspominał o androidzie. Jander. Kolejne listy również zawierały mniej lub bardziej jasne aluzje do Jandera i jego relacji z Gladią.
    Przeniósł wzrok znad listów na siedząco sztywno i bardzo spiętą Gladię. Coraz bardziej żałował, że znalazł się tu wspólnie z doktorem Fastolfe. W innych okolicznościach Daneel, nawet pomimo panującego między nim a panną Delmarre, nie powstrzymywałby się przed otwartym zadaniem pewnych pytań. Liczył, że niebawem uda mu się jakoś porozmawiać z Janderem, od którego również mógłby dowiedzieć się wiele istotnych informacji. Dziwne, że nie było go tu w tej chwili z nimi, skoro był zamieszany w całą sprawę. Chyba że... Chyba, że to właśnie o tym Gladia wolała w tej chwili nie wspominać. Postanowił, że porozmawia z nią wieczorem, w towarzystwie Elijaha lub samemu, byle bez doktora Fastolfe.
    — Ten człowiek dobrze orientuje się w twoich prywatnych sprawach Gladio — mówił spokojnie, starannie pomijając treść listów. Nie był pewien jak wiele Gladia opowiedziała doktorowi, czy podzieliła się z nim jedynie problemem, czy też może pokazała mu listy. Na wszelki wypadek nie chciał poruszać tematu, który mógłby być dla niej niewygodny. Poza tym doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli jakimś źle dobranym słowem uraziłby pannę Gladię lub wyprowadził ją z równowagi doktor Fastolfe po prostu kazałby mu zamilknąć i jedynie wykonywać polecenia.
    — Czy ktoś z poznanych wówczas osób utrzymywał z tobą regularny kontakt lub składał ci wizytę? Albo po prostu mógł w jakiś sposób dowiedzieć się czegoś więcej na twój temat? — nie chciał wyciągać żadnych wniosków, ani tym bardziej nic sugerować, jedynie wstępnie zorientować się w sytuacji, wiedzieć czy znów trzeba będzie działać bez jakiegokolwiek punktu zaczepienia czy też może istniała jakakolwiek wskazówka.

    Daneel

    OdpowiedzUsuń
  19. — Jak to co z tego? — zapytał cicho, gdy tylko powiedziała te słowa. Jak mogła uważać, że to nie ma znaczenia i nic nie zmienia? Nie rozumiał jak mogła tak uważać... To wszystko było nie tak jak powinno być. Gladia nie powinna przejmować się nim, ani jego szczęściem. Przecież to on miał zadbać o nią, a nie na odwrót. Nie takiej reakcji się spodziewał... Co prawda nie był do końca pewien co powinna była zrobić lub powiedzieć, ale na pewno nie coś takiego. Każde jej słowo budziło w nim całą masę sprzecznych myśli, tworząc coraz większy chaos w jego systemie. Czuł jak w jednej chwili ogarnia go niepokój, poczucie, że wszystko jest nie tak, ale też zarazem dziwna ulga i... szczęście? Z jakiegoś powodu to co powiedziała, sprawiło mu radość. Sama myśl, że Gladia mogła chcieć jego szczęścia wydawała się równie dziwna, co i cudowna.
    Chyba właśnie te słowa dodały mu nieco odwagi by powiedzieć więcej.
    — Nie jestem defektem Gladio... — powtórzył kolejny raz, chcąc ją w tym upewnić, nawet jeśli tak łatwo to zbagatelizowała, uznając za nieistotne — Nigdy nie zrobiłbym nic, co mogłoby cię zranić, tak samo jak nigdy nie mógłbym być szczęśliwy bez ciebie.
    Kiedy tylko go objęła i wtuliła się w niego, poczuł jakby pobył się wielkiego ciężaru. Natychmiast przytulił ją mocno. Tak bardzo chciał być blisko niej. Wciąż miał mętlik w systemie i nieco przytłaczający natłok myśli, wciąż rozważał to co powiedziała, o tym jak bardzo był dla niej ważny. To wszystko sprawiło, że w końcu się odblokował...
    — Ja też coś do ciebie czuję Gladio. — przyznał się w końcu. Wciąż nie był do końca pewien czy powinien to wszystko mówić, ale ufał jej. A po tym co powiedziała nie mógł dłużej udawać, ani walczyć z tym co się z nim działo. Musiał jej powiedzieć — Najpierw nie zwracałem na to uwagi, ale potem uświadomiłem sobie, że myślę i czuję coś czego nie mam w programie. Martwiłem się kiedy byłaś smutna i byłem szczęśliwy, kiedy ty byłaś szczęśliwa. Ja... na początku myślałem, że to dobrze, bo lepiej mogę cię zrozumieć. Ale potem... potem było tego za dużo, te uczucia były zbyt silne... Bałem się, że dzieje się ze mną co z tymi androidami — mówił szybko, wciąż ściszonym głosem, nad którym ledwie panował. Odruchowo nieco mocniej przytulił Gladię — Bałem się, że przez to co się ze mną dzieje zaczynam cię zawodzić... Ale bałem się też, że jeśli komuś o tym powiem trafię do naprawy i przestanę cokolwiek czuć... a tego nie chciałem, bo lubię te uczucia. Nawet jeśli to wszystko jest trudne, to lubię chwile kiedy się uśmiechasz, kiedy spędzamy razem czas i chociaż na chwilę zapominasz o problemach... Gladio, jesteś dla mnie zbyt ważna. I nie dlatego, że jesteś moją właścicielką i tak mnie zaprogramowano. Ja nie chciałbym należeć do nikogo innego, wolałbym zostać wyłączony niż trafić do kogoś innego... — zamilkł na chwilę, majć wrażenie, że nieco się zagalopował. Nie potrafił jednak powstrzymać tych wszystkich słów. Sama myśl, że po raz pierwszy nie musi z tym walczyć we własnej głowie i może jej powiedzieć to co myśli i czuje, sprawiała, że czuł się lepiej. Jakby ogrom niezrozumiałych poleceń, w końcu zaczął układać się w logiczną całość, a panujący w jego systemie chaos, nieznacznie się uporządkował tylko dlatego, że w końcu nazwał te myśli.
    — Przepraszam jeśli przez to wszystko niepotrzebnie dołożyłem ci zmartwień Gladio.

    Janderek i jego głębokie imołszynz

    OdpowiedzUsuń